piątek, 20 września 2013

Czy fair play w sporcie to przeżytek?

Wraz z nadejściem roku szkolnego każdy z nas stawia sobie jakieś cele. Marzymy o osiągnięciu jak najlepszej średniej, o spełnieniu swoich ambicji ale przede wszystkim o zdobyciu wiedzy, która w dalszym życiu będzie nam niezbędna.

Dla Justyny " rok szkolny" trwa właściwie przez 11 miesięcy, a wakacje to tylko krótki moment wytchnienia. Mimo iż sezon rozpoczyna się z końcem listopada Nasza Mistrzyni każdego dnia odbywa wielogodzinny trening- który dla wielu z nas byłby nie do zniesienia.Kiedyś sama zwróciła uwagę na to, iż wiele ludzi ogląda tylko ostatnie metry biegu i nie dostrzega tego, że poprzedza je bardzo ciężka praca. Trzeba dodać, że to właśnie trening czyni mistrza a Nasza Góralka z Kasiny Wielkiej jest mistrzynią. Dziś jednak chciałabym się zająć zupełnie innym zagadnieniem. 

DOPING to słowo, które stało się całkiem modne w środowisku sportowym . Świat dynamicznie się zmienia i to co kiedyś było trudno dostępne dziś możemy znaleźć właściwie na każdej półce w aptece. Ale czy korzystanie z tego rodzaju środków jest uczciwe i nikogo nie rani? Sportowiec powinien być wzorem godnym do naśladowania przynajmniej w sferze sportowej.Byłoby dobrze gdyby jego zaciętość, siła fizyczna i psychiczna stanowiła dla młodzieży motywację do podejmowania trudu rywalizacji i przezwyciężania własnych słabości. Moim zdaniem nikt nie ma wątpliwości, iż postawa Justyny Kowalczyk jako sportsmenki jest nienaganna. Jednak czy wszystkie rywalki postępują FAIR? Wydaje mi się, że nie!
Najbardziej kontrowersyjną postacią jest Marit Bjørgen, która od kilku lat stosuje bardzo silne środki przeciwko astmie. Do niedawna te farmaceutyki znajdowały się na liście środków zabronionych. Astma jest przewlekłą i zapalną chorobą dróg oddechowych, która utrudnia jakąkolwiek aktywność fizyczną. Co dziwne Marit zaczęła leczyć swoją dolegliwość dopiero po fali przegranych. Prawdopodobnie nie wiedziała wcześniej o istnieniu tej dysfunkcji. W sumie to nikt z nas nie ma pewności, że Marit posiada tego rodzaju problemy. Przed Igrzyskami Olimpijskimi w Vancouver zaczęła stosować jeszcze mocniejszy medykament. Cała ta sprawa została nagłośniona przez Justynę, która nie mogła znieść tej sytuacji. Nie potrafię subiektywnie spojrzeć na ten temat gdyż od wielu lat mam jasno wykreowaną opinię. Uważam, że stosowanie tego rodzaju środków powinno być kategorycznie zabronione! Skoro zawodniczka jest chora na astmę to oczywistym staje się fakt, iż nie może uprawiać sportu, który zagraża jej życiu. Istnieje jednak możliwość wzięcia udziału w zawodach przeznaczonych dla ludzi posiadających podobne dysfunkcje. Wiele osób nie widzi problemu w całej tej sytuacji, bronią zawodniczki i starają się ją usprawiedliwiać. W sumie czego można się spodziewać skoro dzisiejszy świat już dawno zapomniał o znaczeniu słowa uczciwość. Jest mi niezwykle przykro kiedy oglądam zawody i obserwuję jaki trud Justyna wkłada w każdy krok. A Marit bez większego zmęczenia pokonuje kilometr za kilometrem. I bynajmniej nie są to tylko moje spostrzeżenia, bo uwagę zwrócili na to najwybitniejsi trenerzy i lekarze świata. A tłumaczenie choroby Norweżki treningami w ciężkich warunkach jest co najmniej  śmieszne. Warto zadać sobie pytanie czy każdy złoty medal tej zawodniczki jest tyle samo wart co krążki innych sportowców?

Marit z medalem zdobytym w Vancouver.
Efekty jej "ciężkiej pracy" widoczne w postaci umięśnienia. 

Medale zdobyte na Mistrzostwach Świata w Oslo.


W swoim poście nie chciałam obrazić Marit Bjørgen tylko ukazać swój punkt widzenia.