czwartek, 27 lutego 2014

Koniec? Czy to dobry żart czy może najbliższa przyszłość?

Czy to już jest koniec?
Jakże często my ludzie zadajemy sobie to pytanie. W momentach zwątpień zastanawiamy się czy warto podejmować jakąkolwiek walkę skoro i tak sprawa jest już dawno z góry przesądzona.Wolimy podążać za teksem znanej piosenki Elektrycznych Gitar: „ To już jest koniec nie ma już nic jesteśmy wolni możemy iść”. Myślę, że takie powątpiewanie we własne możliwości jest naturalne. W chwilach słabości brakuje nam motywacji do podejmowania działania. Nie wiemy co zrobić żeby było dobrze...

Ale czy Justyna jest osobą, którą zrażają przeciwności losu i szybko poddającą się? 
Po tym, co stało się na Igrzyskach Olimpijskich z Soczi z pewnością rzecz można, że nie!  Problemy ze stopą nie powstrzymały naszej niepodważalnej gwiazdy biegów by osiągnąć swój zamierzony cel i utrzeć nosa rywalką. Justyna pokazała klasę i udowodniła światu, że jeżeli czegoś gorąco pragniesz to jesteś w stanie to osiągnąć.  
Jednak tych sił nie wystarczyłoby dotrwać do końca sezonu i walczyć o Kryształową Kulę. Justysia musiała wycofać się z rywalizacji.  Myślę, że była to dobra decyzja, pomimo iż wielu ją za nią krytykowało. Justyna jest zawodniczką doświadczoną, więc wie, jakie konsekwencje może nieść za osobą nieodpowiedzialne zachowanie. Być może to, co w tym momencie napisze zabrzmi jak swego rodzaju nie takt, ale przecież to właśnie kończyny dolne są narzędziem pracy naszej zawodniczki. Dlatego wymagają one szczególnej troski i muszą być odpowiednio pielęgnowane.  

Gdy w mediach pojawiła się informacja, że Justyna kończy sezon 2013/2014 w głowach wielu zaczęło się rodzić kolejne kluczowe pytanie. Czy ten rok był ostatnim dla Justyny na trasach biegowych?
Mamy dobrą informację! Justyna oficjalnie stwierdziła, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Będzie startować jeszcze podczas Mistrzostw Świata w szwedzkim Falun (2015 r.) Można się było spodziewać takiej decyzji naszej zawodniczki. Nasza Góralka z Kasiny Wielkiej chce jeszcze pokazać światu, ale i swoim wiernym kibicom, na co ją stać.
„Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”.  I tą myślą zakończę mój dzisiejszy wpis. 



Zdjęcia z tegorocznych igrzysk

Czarny serial przed igrzyskami

Któż mógł się spodziewać, że będzie tak pięknie?
Chyba nikt z nas nie przypuszczał, że Igrzyska Olimpijskie w Soczi będą dla Justyny ZŁOTE. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nawet nasza niebagatelna gwiazda biegów narciarskich nie wiedziała czy uda się jej odnieść sukces i zdobyć medal olimpijski, który dla każdego sportowca jest bez wątpienia szczególnym wyróżnieniem.
Dlaczego w głowach wielu kibiców narodziły się pewne wątpliwości?

Odpowiedz wydaje się prosta! Kłopoty i trudności, jakie spotkała nasza góralka z Kasiny Wielkiej mogły pozbawić ją w ogóle możliwości udziału w wielkiej sportowej fieście. Los ewidentnie spłatał jej figla…
- Czteroletnie przygotowania bez chwili wytchnienia,
- Starannie zaplanowany każdy dzień, tydzień, miesiąc i rok,
- Ogromna wola walki i chęć osiągania sukcesów,
- Pomoc ze strony sztabu szkoleniowego,
- Precyzja w wykonywaniu każdego rodzaju treningu.

Wydawać by się mogło, że zawodnikowi kierującemu się powyższymi zasadami nie jest w stanie nic zaszkodzić ani nikt nie jest w stanie go powstrzymać. My ludzie często jesteśmy przekonani o swojej doskonałości. Żyjemy w przeświadczeniu, że ciężka praca przyniesie nam zasłużone laury. Nie potrafimy uświadomić sobie, że nie wszystko w naszym życiu zależy od nas. A przecież nie wszystkie koleje losu są do przewidzenia.
I podobnie sytuacja wyglądała u Justyny. Pierwszą trudnością, jaką napotkała na swej olimpijskiej drodze była zmiana tras w cyklu Tour de ski, który miał być dla niej przetarciem przed najważniejszą imprezą. Decyzja o rezygnacji z pewnością nie należała do łatwych. A dodatkowo nasza najlepsza zawodniczka jest sportowcem, który przez udział w zawodach i czynnik rywalizacji dochodzi do najwyższej formy.  No, ale cóż, trzeba było w mgnieniu oka zmienić harmonogram i ułożyć plan ewakuacyjny, który budził obawy nie tylko u Justyny, ale i u całego sztabu szkoleniowego. Wszyscy trenerzy zgodnie stwierdzają, że nie zmienia się corocznego plan w ostatniej chwili, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie. Niestety wyboru nie było, więc decyzję od razu trzeba było zaakceptować.
Osobiście jestem zdania, że takie zmiany mogą przynieść ciekawe dotąd nieznane rozwiązania, które mogą sprawić, że zawodnik stanie się „świeży”. Co może prowadzić do dezorientacji rywalek.
Myślę, że wszyscy już byli przekonani, że pasmo nieszczęść Justyna ma już za sobą. Ale na tym się nie zakończyło…

Właściwie w przededniu wielkiej sportowej fiesty Justyna opublikowała na swoim facebookowym profilu zdjęcie opuchniętej stopy. Początkowo ciężko się było domyślić, co się wydarzyło i jak prezentuje się stan nogi. A nasza zawodniczka stroniła od wywiadów. Cały społeczność fanów biegów narciarskich mówiąc bardzo kolokwialnie nie widziała, co jest grane?
Pojawiła się informacja, że mimo kontuzji Justyna pojedzie do Soczi i, że nie zrobiła żadnych badań lekarskich gdyż nie chce się dołować przykrymi informacjami. Uznałam to wtedy za nierozsądne, ale z drugiej strony i tak niczego by już nie zmieniło. Nasza zawodniczka była na tyle zdeterminowana, że nie było siły, która mogłaby ją powstrzymać. Jednak ból był na tyle silny, że musiała się udać na konsultacje lekarską. Informacje, które przypłynęły po wizycie medycznej były druzgocące … Jedna z kości spoty Justyny była złamana. To chyba najgorsza informacja, jaką może usłyszeć sportowiec, który przez ostatnie cztery lata „żył” igrzyskami. Ile trzeba mieć siły i chęci walki by pomimo takie trudności odważyć się wystartować w konkurencjach olimpijskich. To świadczy o wielkości Justyny, jako sportowca!






Zdobyć złoty medal w biegu stylem klasycznym ze złamaną kością stopy- to zdanie brzmi jak z bajki, w której dobro zawsze zwycięża na złe. 




I z pewnością mogę stwierdzić, że te igrzyska były dla wielu Polaków bajkowe i na długo niezapomniane. 


piątek, 31 stycznia 2014

Nadzieja olimpijska.

Igrzyska olimpijskie w Soczi zbliżają się wielkimi krokami. Do tej wielkiej sportowej fiesty pozostało zaledwie kilka dni. Olimpiada to czas niezwykły. Bardzo długo wyczekiwany. Dla sportowców jest często momentem przełomowym. Niektórzy po raz pierwszy będą mieli sposobność wziąć udział w tak prestiżowej imprezie a inny oficjalnie pożegnają się ze spotem zawodowym. Każde igrzyska niosą za sobą pewne konsekwencje. Widoczne nie tylko w sferze ekonomicznej czy gospodarczej. Krąży pogłoska, że to właśnie Soczi będzie miejscem, w którym Justyna oficjalnie potwierdzi zakończenie swojej bogatej kariery. Jest to zrozumiałe. Każda kobieta marzy o wyjściu za mąż i założeniu rodziny bez względu na wykonywany zawód. Sport nie daje Kowalczyk możliwości ustabilizowanie swojego życia. Wszyscy mamy w pamięci decyzję nieocenionej niemieckiej biathlonistki Magdaleny Neuner. Jej decyzja o zakończeniu kariery z powodu chęci założenia rodziny wywołała wiele kontrowersji. W rezultacie jednak wszyscy pogodzili się z tą decyzją. Wszystko do przeżycia jest! Nawet odejście takiej gwiazdy z tras biegowych. 




Przecież każdy sportowiec stający do rywalizacji ma jasno wyznaczone cele, które stara się w pełni zrealizować. Wydaje mi się, że osiąganie własnych aspiracji jest najtrudniejszym aspektem w życiu. Wielokrotnie pragniemy czegoś, czego mieć nie możemy mimo ogromnych wysiłków. Sportowiec to też tylko człowiek, więc z pewnością boryka się z podobnymi problemami. 




Plany i marzenia to jedno….
Ale jak przygotować szczytową formę właśnie na czas olimpiady ? 
To pytanie z pewnością krząta się po głowie każdego zawodnika i jego trenera.
Dobrze, że my nie mamy takich powodów do zmartwień.
Aleksander Wierietelny wraz ze swoją podopieczną układanie planów treningowych mają opanowane do perfekcji. 
Forma w Soczi na pewno będzie!
Ale czy będzie jej towarzyszyć odpowiednia dyspozycja?
Z tą może być różnie...
Jak wiadomo każdy dzień jest naszym dniem.
Pomimo starań nie zawsze wychodzi.A kiedy na swoich barkach wiezie się presję, wcale nie jest łatwiej.W takiej sytuacji do głosu dochodzą aspekty psychologiczne takie jak obciążenie psychiczne, które nie ułatwiają zwyciężania.
Kibice mają wysokie oczekiwani względem swoich zawodników. 
Jest to uzasadnione. Wierni fani zawsze potrafią realnie ocenić możliwości zawodnika, jeżeli uważnie śledzą przebieg jego kariery. 






Nie chcę spekulować i żądać od Justyny przywiezienia medali z tej wielkiej sportowej fiesty. Bieg na 10 kilometrów stylem klasycznym powinien być jej! Trzymamy kciuki! I życzymy wszystkim sportowcom niesamowitych przeżyć na olimpiadzie! 


Górska kozica.

Jaka jest Therese Johaug wie każdy kibic biegów narciarskich. 
Piękna i ponętna blondynka przykuwa uwagę nie tylko panów. 
Myślę, że wiele kobiet zazdrości jej uroku osobistego. Nie da się ukryć! JEST CZEGO !

Powodów na stworzenie notki o Therese jest kilka.
Pierwszy i najważniejszy jest bardzo prosty. Johaug to wspaniała zawodniczka, która wielokrotnie udowodniała swoją potęgę. A dodatkowo to właśnie Therese zwyciężyła w sporządzonym przeze mnie rankingu najpiękniejszych biegaczek narciarskich. Zasłużył na ten wpis jak nikt inny… 




Żeby rozpocząć rozważania na temat tej przecudnej Norweżki trzeba przytoczyć, chociaż kilka jej największych osiągnięć sportowych. 

Ma zaledwie 25 lat a na swoim koncie ma takie sukcesy jak:
* złoto olimpijskie,

* cztery złote medale mistrzostw świata,

* srebrny medal mistrzostw świata, cztery brązowe,

* medale mistrzostw świata juniorów,

* wysokie pozycje w klasyfikacji generalnej pucharu świata.

Jej dorobek jest naprawdę pokaźny!



Jak to możliwe, że w tak kobiecej i szczupłej dziewczynie drzemie taka siła? Norweżka dysponuje ogromnym wachlarzem umiejętności, których nie posiadają inne zawodniczki. Świetnie biega techniką łyżwową, ale i klasyk nie sprawia jej większego problemu. Jest zawodniczką kompletną posiada wszelkie predyspozycje by zwyciężać w najbardziej prestiżowych zawodach.
Prawdą oczywiście jest stwierdzenie, że Therese jest długodystansowcem i w sprintach radzi sobie nieco gorzej. Jest to uwarunkowane jej budową ciała. Świetne sprinterki muszą posiadać odpowiednią masę ciała i wzrost. A Johaug jest filigranową kobietą. W porównaniu do swoich rywalek jest dość niska. 
Nie bez kozery nazywana jest GÓRSKĄ KOZICĄ. Przydomek ten zyskała przez wzgląd na swoją niesamowitą umiejętność. Kiedy wspina się pod górę nie ma sobie równych! Jest niepokonana w tej konkurencji już od kilku lat. To absolutna DOMINATORKA !




Mało, kto wie, że Therese realizuje się również na wielu innych płaszczyznach. W Norwegii jest uznawana za dobro narodowe i często pojawia się na pierwszych stronach gazet. Kibicie ją uwielbiają! Jej styl bycia stał się godnym do naśladowania w różnych środowiskach.  





Wzięła udział w wielu profesjonalnych sesjach modowych. Cała uwaga norweskich mediów skupia się na niej. Co może negatywnie wpływać na jej relacje z Marit Bjoergen, która jest świetną zawodniczką, ale nie zdobyła takiej sympatii jak Therese. Czy to uroda pomogła jej zdobyć serca kibiców? Z pewnością ułatwiła jej zadanie. Bije od niej naturalne, skandynawskie piękno, które sprawia, że postrzegamy ją, jako zawodniczkę otwartą, pogodną i wesołą. 





poniedziałek, 30 grudnia 2013

Co dalej z Justyną ?

Justynę Kowalczyk od zawsze utożsamiałam z wytrwałością i siłą, która pozwalała jej pokonywać wszelkie trudności. Nigdy nie traciłam wiary w to, że każdy jej kolejny start będzie coraz lepszy. Kiedy pojawiały się chwile zwątpienia i wszyscy się od niej odsuwali ja nie traciłam nadziei.
Ale czy było warto? 
Po ostatnich wydarzeniach nie potrafię spojrzeć na Justynę tymi samymi oczami, które widziały w niej właściwie idealnego sportowca. Jak dobrze wiemy postawa Kowalczyk stała się numerem jeden w środowisku sportowym. Powód jest jasny nasza zawodniczka wycofała się z prestiżowego cyklu Tour de ski, który jest jednym z najważniejszych punktów sezonu. Oczywiście podała przyczynę rezygnacji z tej wielkiej narciarskiej fiesty. Zmiany, które organizatorzy wprowadzili tuż przez rozpoczęciem zawodów bardzo nie spodobały się polskiej zawodniczce. Były to modyfikacje działające na szkodę Justyny. 
Ale dlaczego nie podjęła nawet próby walki? Nie potrafię tego zrozumieć, bo Justysia, której kibicowałam nigdy by się nie poddała, walczyłaby do ostatniej kropli krwi. Kto bądź, co wpłynęło na tak radykalną zmianę postawy? Tego nie wie nikt!
Postaram się po krótce omówić, na czym polegały te modyfikacje, aby łatwiej można było to sobie wyobrazić. Tour de ski bardzo często jest porównywane do kolarskiego Tour de France czy Tour de Pologne. Opiera się on na bardzo wyczerpującym grafiku startów. Zawody odbywają się z dnia na dzień i wiele zawodniczek nie może wytrzymać tego obciążenia. Uwieńczeniem tej rywalizacji jest wspinaczka pod tak zwaną ścianę płaczu, czyli Alpe Cermis. Zawody te przyciągają rzesze kibiców, którzy ze wszystkich sił dopingują swoje zawodniczki. W tym roku idea tej rywalizacji została nieco wypatrzona. Wprowadzono zmiany, które są bardzo krzywdzące i nieuczciwe. Ten cykl miał na celu wyłonienie najbardziej wszechstronnej narciarki potrafiącej biegać sprinty i biegi długodystansowe obiema technikami. Co tak naprawdę jest szalenie trudne, bo jeżeli stawiasz na szybkość to masz dużo słabszą wytrzymałość i odwrotnie. Zawodnik musi posiadać ogromny wachlarz umiejętności by mógł zajmować czołowe pozycje. Działacze FIS’u postawili na biegi techniką dowolną przez wzgląd na deficyt śniegu w miejscach rozgrywania zawodów. Z pewnością jest trochę w tym tłumaczeniu racji, ale przecież dla chcącego nic trudnego! Nie wykazali oni żadnej chęci zmiany i działali ewidentnie na szkodę zawodniczek specjalizujących się w klasyku. Wycofaniem się z rywalizacji Justyna chciała udowodnić im, że takie zachowanie jest niestosowne i krzywdzi nawet najlepsze narciarki. 
Ale czy taka decyzja naszej zawodniczki rzeczywiście była słuszna? 
Z pewnością zachowanie FIS’u było niedopuszczalne, ale w życiu tak już jest, że jednostki narzucają nam jakieś prawa a my musimy się do nich dostosować. Czasami trzeba pójść na jakiś kompromis, bo samodzielnie świata nie zwojujemy. A konsekwencje, jakie niesie za sobą nieobecność w Tour de ski są niebagatelne. Już dziś mogę stwierdzić, że Justyna pożegnała się z możliwością zdobycia Kryształowej Kuli w klasyfikacji generalnej, sprinterskiej i długodystansowej za sezon 2013/2014. Podczas Tour’u zawodniczki zdobywają tak wysokie bonifikaty punktowe, że Kowalczyk nie będzie w stanie ich odrobić- chyba, że zdarzy się CUD. Jeżeli spadnie na daleką pozycję w tych kwalifikacjach to na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi będzie startować w bardzo niekorzystnej sytuacji. Jej rywalki będą kontrolować sytuacji gdyż ona wyruszy na trasę dużo wcześniej od nich. Jak na razie wszystko widzę w czarnych barwach. Każdy ma prawo do podjęcia takiej decyzji. Jedynym usprawiedliwieniem Justyny jest fakt, że biega bardzo słabo łyżwą i bolą ją przy tym piszczele. Ale czy prawdziwy fighter rezygnuje z tak prestiżowych zawodów? Według mnie nie!Może i postawa Justyny jest godna szacunku, bo ona, jako jedyna odważyła się sprzeciwić, ale sportowy duch powinien być ponad wszystkim...

Justyna już wielokrotnie wygrywała te zawody. Jest jedyną zawodniczką, której udało się to zrobić czterokrotnie i to z rzędu.

ROK 2009/2010
1. Justyna Kowalczyk
2. Petra Majdič
3. Arianna Follis

ROK 2010/2011
1. Justyna Kowalczyk
2. Therese Johaug
3. Marianna Longa

ROK 2011/2012
1. Justyna Kowalczyk
2. Marit Bjørgen
3. Therese Johaug

ROK 2012/2013
1. Justyna Kowalczyk 
2. Therese Johaug
3. Kristin Størmer Steira

środa, 18 grudnia 2013

Człowiek, człowiekowi bratem!

Prawdziwa pomoc płynie z serca, które jest w stanie dzielić się z innymi tym, co ma najlepsze. 
 Łatwo powiedzieć, czasami trudniej zrobić! Niejednokrotnie ciężko nam rozstać się z dobrami materialnymi. Przyzwyczajamy się do wygody i dobrobytu. Lubimy być otoczeni markowymi sprzętami, ubraniami i innymi dodatkami. I to jest oczywiście rzeczą ludzką. Nie bez kozery ludzie chodzą do pracy. Chcą w ten sposób zapewnić dobrobyt swojej rodzinie. Często też bywa tak, że mamy nadwyżkę różnych produktów czy środków finansowych a nie potrafimy ich ofiarować potrzebującemu człowiekowi.  Dlaczego tak właśnie jest? Przecież każdego z nas cieszy uśmiech na twarzy drugiej osoby. Wdzięczność drugiego człowieka to najpiękniejsze, czym możemy zostać obdarowani.

Ostatnio uczestniczyłam w koncercie charytatywnym, z którego dochód będzie przeznaczony na leczenie i rehabilitację Dawida. Chłopiec ten jest pogodnym dziesięciolatkiem, którego życie nie rozpieszcza od pierwszych chwil przyjścia na świat. Każdy stawiany przez niego krok wiąże się z ogromnym cierpieniem. Ten ból ogranicza jego sprawność fizyczną, co sprawia, że nie może on cieszyć się swoim dzieciństwem. Jednak mimo tych trudności Dawid nie poddaje się i śmiało patrzy w przyszłość. Jest niezwykle dojrzały emocjonalnie. Myślę, że każdy z nas mógłby się czegoś od niego nauczyć. Z pewnością był bardzo szczęśliwy, kiedy na koncercie pojawiły się nasze lokalne gwiazdy takie jak: pani Ewa Drzyzga, pan Grzegorz Turnau, pani Magda Steczkowska i pani Jagna Marczułajtis- Walczak. Nie zabrakło również artystów być może mniej znanych, ale jakże przez nas lubianych. Całą uroczystość poprowadziła nieoceniona pani Drzyzga. Nadała niesamowity klimat temu wydarzeniu. Po raz kolejny udowodniła, że jest nie tylko świetną dziennikarką, ale i genialnym człowiekiem. Wykonawcy przygotowali specjalne utwory, które pasowały do atmosfery koncertu. Było to przecudne wydarzenie, które w sposób głębszy ukazało dobro serc ludzkich.

Nasza Królowa Zimy również nie pozostaje obojętna wobec ludzkiej krzywdy. Mimo iż przez cały czas jest oddana treningom i startą w zawodach Pucharu Świata nie zapomina o swoich podopiecznych z Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. To niezwykle ważne, że osoba tak znana i szanowana angażuje się w pomoc najbardziej potrzebującym. Jak wiadomo mukowiscydoza jest chorobą nieuleczalną można jedynie zniwelować jej rozwój. Z pewnością, kiedy Justyna odwiedza swoje dzieciaki w szpitalu w Rabce, serca wielu z nich przepełnione są szczęściem. Obecność często jest ważniejsza niż pomoc materialna. Wiadomym staje się fakt, że bez pieniędzy bardzo trudno cokolwiek przedsięwziąć a kiedy odwiedza nas i wspiera drugi człowiek to chęć do walki z chorobą na pewno wzrasta. By angażować się w takie akcje trzeba mieć naprawdę dobre serce. Tak wielu znanych i lubianych a przede wszystkim mających zaplecze finansowe pozostaje obojętnych wobec ludzkiego cierpienia. Myślę, że nie każdy byłby gotów przekazać na aukcję luksusowy samochód, który został zdobyty ciężką pracą i wyrzeczeniem. Justyna wspiera także akcje WOŚP. Przyjdzie taki czas, kiedy ktoś ją za to wynagrodzi być może już nie tu na ziemi. Będzie czekać na nią hojna zapłata.


„, Kto człowiekiem nie był ni razu temu człowiek nie pomoże”.

Justyna Kowalczyk w 2010 została CZŁOWIEKIEM ROKU.


Zdjęcia z wizyt Justyny w szpitalu w Rabce- Zdrój: