wtorek, 27 listopada 2012

Od narodzenia do chwil uwielbienia!

   Swój dzisiejszy wpis chciałabym poświęcić genialnemu duetowi, który narodził się już jakiś czas temu. Mam oczywiście na uwadze Justynę Kowalczyk i Aleksandra Wierietelnego.

   Myślę, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego jak ogromną rolę w życiu każdego zawodnika odgrywa trener. Jest on pewnego rodzaju przewodnikiem, który prowadzi odpowiednią drogą  i wskazuje dostosowaną do potrzeb ścieżkę. Relacja łącząca Justynę Kowalczyk z Aleksandrem Wierietelnym jest niesamowita.  Nasza Królowa Zimy bardzo szanuje swojego instruktora – jest on dla niej niepodważalną wyrocznią gdyż jest osobą inteligentną, ale i rozważną, która nie podejmuje pochopnych i nieprzemyślanych decyzji.  Traktuje go jak ojca, który zawsze gotowy jest doradzić , ale kiedy trzeba skarci, aby zmobilizować do działania. Jest to niezwykła więź, która sprawia, że zawodnik pod okiem trenera może odnosić tak spektakularne sukcesy, każdej zimy. Te zaskakujące osiągnięcia są poprzedzone codzienną ciężką pracą Justyny a także całego sztabu szkoleniowego. Trener zawsze podkreśla i docenia ogromną pracowitość, waleczność i odporność psychiczną swojej zawodniczki.
Myślę, że nikt z nas nie byłby gotowy na tak wielkie wyrzeczenia, których każdego roku dokonuje Justyna, opuszczając rodzinę i wyjeżdżając z kraju na 300 dni w roku. Podczas treningów walczy z bólem i z samą sobą. W wielu wywiadach podkreśla, że często wygrywa ten zawodnik, który potrafi oszukać głowę i ciało.

OSOBOWOŚĆ KASZTAŁTUJE SIĘ NIE PRZEZ PIĘKNE SŁOWA, LECZ PRACĄ I WŁASNYM WYSIŁKIEM.

Udostępniam dzisiaj również urywek filmu ze złotego biegu Justyny w Vancouver, który jest potwierdzeniem niezwykłej siły i ogromnego ducha walki naszej wielkiej mistrzyni. 



niedziela, 4 listopada 2012

Od narodzenia do chwil uwielbienia!

Justyna Kowalczyk urodziła się 19 stycznia 1983 roku w Limanowej zbieg okoliczności sprawił, że w dokumentacji pojawiła się nieprawidłowa data 23 stycznia.  Dlatego też nasza królowa może świętować swoje urodziny dwa razy w roku. Niewyjaśniona pozostawała kwestia znaku zodiaku. Jednak Justyna przyznaje, że bliżej jej do upartego koziorożca.
Sportowe zacięcie u Justyny przejawiło się już w szkole podstawowej. Wykazywała ogromne umiejętności fizyczne. Potrafiła świetnie grać w koszykówkę, piłkę ręczną, ale najlepiej wychodziło jej bieganie płaskie.  Do uprawiania biegów na poważnie zachęcił ją Stanisław Mrowca jej pierwszy oficjalny trener, do którego trafiła chodząc do 7 klasy szkoły podstawowej. Kolejnym ważnym krokiem w życiu Justyny był wybór szkoły mistrzostwa sportowego. Co bardzo nie podobało się rodzicom naszej królowej. Mieli wobec niej ambitniejsze plany. Chcieli, aby została prawnikiem, ponieważ wykazywała ogromne zdolności humanistyczne a przede wszystkim historyczne. Jej koronnym przedmiotem była również chemia.  Kiedy jednak podjęła już ostateczną decyzje rodzice musieli się z nią zgodzić. Podczas pobytu w szkole sportowej bardzo się zahartowała i wzmocniła psychicznie. To właśnie tam poznała Aleksandra Wierietielnego i tak narodził się duet na medal.

Istotnym jest fakt, iż Justyna po raz pierwszy założyła narty w wieku 14 lat. A dla porównania Marit Bjørgen już w wieku 8 lat. 
Justyna nigdy nie lubiła i nie potrafiła jeździć na nartach sprawiało jej to ogromną trudność. Jej zaciętość i chęć przezwyciężenia słabości sprawiła, że starała się poprawić swoją umiejętność jazdy i bardzo szybko przyniosło to porządne efekty. Stawiała sobie wysokie cele i małymi krokami dążyła do ich realizacji. Mimo, iż bardzo nie lubiła zimy związała swoje życie ze sportem, który jest uprawiany w bardzo trudnych zimowych i wręcz zabójczych warunkach. 

                              
Mała Justynka z mamą.

Jedna z form treningów.
Wzmacniająca wytrzymałość fizyczną zawodnika.